Śmierć w Zachęcie
W tym odcinku zagłębiamy się w mroczny rozdział polskiej historii. Śledzimy wydarzenia z 16 grudnia 1922 roku, to wtedy w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych od kul zamachowca zginął Gabriel Narutowicz, pierwszy prezydent II RP. Co sprawiło, że zwykły dzień w galerii sztuki zamienił się w historyczną tragedię? Jakie obrazy wiszące na ścianach Zachęty były świadkami tamtych wydarzeń?
Ten odcinek to odcinek grudniowy, mocno związany z datą publikacji – szesnastym grudnia. Opowiem w nim o wydarzeniach sprzed ponad 100 lat, które wstrząsnęły całym krajem i na zawsze zapisały się w naszej historii. Opowiem o nich dlatego, że wszystko działo się w Zachęcie, jednym z najważniejszych miejsc prezentujących polską sztukę wtedy i jednym z najważniejszych takich miejsc także dziś.
Ostatnio kiedy szłam po schodach prowadzących na pierwsze piętro Zachęty zastanawiałam się ile osób, które odwiedza to miejsce, ma świadomość, że w jednej z sal, które przechodzą doszło do zamachu, zamordowany i to z zimną krwią został tutaj prezydent Polski. I pomyślałam, że przypomnę tę historię w podcaście, tym bardziej, że człowiek, który 3 razy pociągnął za spust, był malarzem.
16 grudnia 1922 roku była sobota. Słońce w Warszawie wstało o 7:39 i zaszło 7 godzin i 44 minuty później, tylko w zupełnie innej już rzeczywistości. W gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych na placu Małachowskiego zaplanowane było otwarcie dorocznej wystawy – Salonu Zimowego, który był przeglądem prac różnych artystów.
Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych było już wtedy instytucją z tradycjami. Funkcjonowało od 1860 roku, czyli od ponad 60 lat. Założyli je miłośnicy sztuki i artyści m.in. Wojciech Gerson i Juliusz Kossak, by gromadzić, ale przede wszystkim by pokazywać polską sztukę. Żeby miała ona swoje miejsce. Towarzystwo miało też wspierać młodych artystów, którzy dopiero zaczynali swoje kariery. W oficjalnej ustawie, zostało to sformułowane w ten sposób:
I dokładnie na tym polegała działalność Zachęty. Problemem, który po jakimś czasie zaczął doskwierać Towarzystwu był brak siedziby z prawdziwego zdarzenia. Przez 40 lat wystawy organizowane przez Zachętę odbywały się w różnych miejscach w centrum Warszawy m.in. w Hotelu Europejskim na Krakowskim Przedmieściu czy kawałek dalej w pawilonie wybudowanym na dziedzińcu Pałacu Potockich. Przenoszenie kolekcji co kilka lat było bardzo uciążliwe więc znalezienie funduszy na nową siedzibę oraz dobrej dla niej lokalizacji, stało się priorytetem. Towarzystwo zaczęło zbierać pieniądze, pomogli też hojni darczyńcy.
Ludwika Górecka
Kluczowy okazał się gest Ludwiki Góreckiej, społeczniczki i filantropki, córki Samuela Bogumiła Lindego, twórcy pierwszego „Słownika języka polskiego”. Linde co prawda urodził się w Toruniu, ale przeniósł się potem do Warszawy, tam też urodziła się Ludwika, jego najstarsza córka. Wychowywała się w otoczeniu książek, ludzi nauki i kultury, jej ojcem chrzestnym był Julian Ursyn Niemcewicz. Nic dziwnego, że wyrosła na kobietę, dla której sztuka i wspieranie jej rozwoju było ważne. Miała też na to środki.
Pod koniec życia, w 1896 roku, zapisała swój majątek, kamienicę oraz ziemię, Towarzystwu Zachęty Sztuk Pięknych. Zastrzegła równocześnie, że przekazuje te nieruchomości pod warunkiem wybudowania tam „gmachu o charakterze muzealnym i oddania go do użytku publicznego w przeciągu pięciu lat od jej śmierci”. Hojny dar i ogromna pomoc dla Towarzystwa, tym bardziej, że lokalizacja była rewelacyjna – plac Małachowskiego! Ludwika Górecka nie chciała rozgłosu, nie to było jej motywacją. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby nie jej wsparcie historia Zachęty wyglądałby zupełnie inaczej, gmach powstałby później, pewnie w innej lokalizacji, może w innej formie.
Gmach Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych został otwarty 15 grudnia 1900. Autorem projektu budynku, nazywanego pałacem sztuki, był Stefan Szyller, twórca m.in. gmachu Politechniki Warszawskiej. Jego projekt został wyłoniony w konkursie. Dekoracją zajął się Zygmunt Otto i to on jest odpowiedzialny za to jak wygląda ten charakterystyczny tympanon z postaciami reprezentującymi różne sztuki i napisem ARTIBUS, czyli SZTUKOM.
W nowym gmachu organizowane były wystawy czasowe, ale można było też obejrzeć wystawę stałą, której ważnym punktem był obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” – ten sam, który teraz prezentowany jest w Muzeum Narodowym w Warszawie, Zachęta była jego właścicielem od 1902 roku, po wojnie obraz został przekazany do Muzeum Narodowego.
Wracamy teraz do tej grudniowej soboty w 1922 roku. Decyzja o tym, że Gabriel Narutowicz – pierwszy prezydent II Rzeczpospolitej, wybrany na ten urząd raptem kilka dni wcześniej, weźmie udział w otwarciu Salonu Zimowego zapadła późno. Dzień wcześniej, 15 grudnia. Narutowicz miał napięty grafik. Dopiero zaczynał pełnić swoje obowiązki, miał bardzo dużo spotkań, każdy chciał mu pogratulować, rozpocząć dobrze współpracę.
Wybór Narutowicza na prezydenta był bardzo ważnym wydarzeniem. Stało przed nim trudne zadanie. Młode państwo, niedawno odrodzona Polska, którą miał rządzić, wciąż zmagała się z konfliktami wewnętrznymi, była pełna napięć społecznych wynikających z silnych podziałów politycznych.
Ale robiła kolejne małe kroki ku stabilności i wybór Narutowicza na prezydenta był właśnie takim krokiem. Jak pisze biograf Narutowicza, Marek Białokur, działania prezydenta zmierzały w kierunku pojednania.
Na otwarcie wystawy zaprosił prezydenta Karol Kozłowski, prezes Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, użył przy tym argumentu, z którym trudno było dyskutować – powiedział, że przedtem Naczelnik Państwa, Józef Piłsudski, zawsze bywał na otwarciach w Zachęcie. Narutowicz nie miał więc wyjścia. Postanowił, że przyjedzie do Zachęty koło 12, w drodze powrotnej ze spotkania z kardynałem, które miał zaplanowane wcześniej.
Tak jak zapowiadał, zjawił się w Zachęcie kilka minut po 12. Został przywitany m.in. przez prezesa i wszedł do środka. Na otwarciu obecnych było mnóstwo ważnych osób, które razem z Narutowiczem zwiedzały tę wystawę, był na przykład generał Haller. Był tam też Edward Okuń (którego znacie z 43 odcinka Gablotek). Okuń niedawno wrócił do Polski z Włoch i angażował się w artystyczne życie Warszawy. W 1922 roku był wiceprezesem Towarzystwa Zachęty. Oprócz różnych polityków, głównie polskich, ale również angielskich, w grupie blisko Narutowicza była również Kazimiera Iłłakowiczówna, poetka, która w tamtym czasie pracowała w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Cała grupa powoli przesuwała się od obrazu do obrazu. Prezydent zwrócił szczególną uwagę na pracę Bronisława Kopczyńskiego. To była akwarela sporych rozmiarów przedstawiająca gmach Zachęty zimą. Przed budynkiem widać mijające się samochody i przechodniów poubieranych w ciepłe płaszcze. Zza gmachu wyłania się kopuła kościoła św. Trójcy.
Ujęcie jest ciekawie skadrowane, ramę po lewej stronie tworzy fragment nieistniejącego już pałacu Kronenberga. Od prawej strony kadr zamyka ściana budynku, który również nie przetrwał do naszych czasów.
Plac pomiędzy budynkami tętni życiem. Widać sylwetki ludzi wchodzących po schodach do Zachęty. Nie wiadomo co zaciekawiło Narutowicza w tej pracy, czy o coś zapytał, czy jakoś ją skomentował. Może powiedział, że Kopczyński namalował dzień jak dziś – jak sugeruje w swoim filmie „Śmierć prezydenta” z 1977 roku Jerzy Kawalerowicz.
Nie wiadomo też co pomyślał o ostatnim obrazie, przed którym stanął tego dnia, czyli o pracy Teodora Ziomka. Ziomek był uczniem Wojciecha Gersona, a potem Leona Wyczółkowskiego. Malował głównie krajobrazy, często jeździł na plenery. Jego obraz, który został wystawiony w Zachęcie pod koniec 1922 roku, przedstawiał zimowy krajobraz. Ziomek namalował wiele podobnych ujęć.
Z tytułem tej pracy jest problem. W zeznaniach Okunia opublikowanych w broszurze 1923 roku w broszurze „Eligjusz Niewiadomski. Przed sądem” z 1923 roku, obraz występuje jako „Zima”. W filmie Kawalerowicza, opartym na badaniach, jako „Szron”. W artykule Marii Poprzęckiej „Ten obraz” z Dwutygodnika z 2022 roku pada tytuł „Ranny szron”.
Przez długie lata obraz uznawany był za zaginiony. Praca Kopczyńskiego przedstawiająca gmach Zachęty została kupiona do kolekcji Towarzystwa i wciąż się w niej znajduje, natomiast praca Ziomka przepadła. Podobno można było zobaczyć ten obraz w latach 90. na uroczystościach związanych z postacią Narutowicza. Potem znów zniknął i dwa lata temu, w 2022 roku, pojawił się na wystawie „Towarzystwo zniechęcenia” w Domu Spotkań z Historią. Co ciekawe był prezentowany obok akwareli Kopczyńskiego.
Razem z nim pojawiły się wątpliwości. Poprzęcka pisze, że mimo, że obraz jest dobry, jako historyczka sztuki nie może się zgodzić z tym, by utożsamiać go z pracą przed, którą zginął Narutowicz. Głównym powodem jest brak tytułowego szronu. Wątpliwości nie ma jednak ani kuratorka wystawy Marta Czyż, ani prywatni właściciele obrazu. Córka kolekcjonera, który go kupił utrzymuje, że ojciec nabył go w 1939 roku jako ten obraz, który wisiał na ścianie Zachęty 16 grudnia 1922 roku.
To co jest pewne to to, że kiedy prezydent Narutowicz oglądał zimowy pejzaż Teodora Ziomka, ten z wystawy sprzed dwóch lat czy inni, padły trzy strzały. Była 12:12. Okuń opisał dźwięk, który usłyszał, jako klaśnięcie. Przyznał, że nie czytał gazet, nie wiedział co dzieje się w polityce. Myślał, że to jakieś wiwaty. Szybko się odwrócił i zobaczył mężczyznę z bronią. Rozpoznał go, to był malarz, Eligiusz Niewiadomski. Zadziałał instynkt, Okuń chwycił go za rękę, w której ten trzymał broń. Okazało się, że niepotrzebnie, bo Niewiadomski nie chciał nikogo więcej zabijać. Zrealizował już swój plan.
Niewiadomski strzelał z bliska, w plecy. Użył rewolweru, browninga, dziesięciostrzałowy o kalibrze 7,65 mm. Była to broń używana w wojsku, nie można jej było tak po prostu kupić. Kule trafiły Narutowicza w klatkę piersiową – jedna z nich w serce. Trzecia kula trafiła w okolicę kręgosłupa lędźwiowego. Prezydent od razu upadł. A Zachętę ogarnął chaos. Nic dziwnego więc, że relacje z tamtych kilku minut nie do końca się zgadzają. Jeden ze świadków wspomina, że po tym jak prezydent upadł kilka osób próbowało go podnieść i umieścić na stojącej w sali kanapie. Okazała się jednak za mała więc położono go na podłodze. Podobno jego głowę podtrzymywała Kazimiera Iłłakowiczówna. Prezydent nie miał szans, zmarł na miejscu.
Jak do tego doszło?
Czemu tłum eleganckich kobiet i mężczyzn zebrany 16 grudnia w Zachęcie zamiast obrazów zapamiętał z tego dnia upadającego na podłogę śmiertelnie postrzelonego prezydenta? Autor biografii Eligiusza Niewiadomskiego, Patryk Pleskot wskazuje na antyprezydencką nagonkę, która była zapalnikiem. I dodaje, że :
Dokładnie tak było, przyznał się do tego sam Niewiadomski podczas procesu, który odbył się pod koniec grudnia. Oskarżony opisał zamach w Zachęcie jako „epilog łańcucha wydarzeń”. Powiedział, że od strzału, od którego zginął Narutowicz miał zginąć Józef Piłsudski. To jego oskarżał o stan w państwie, którym był głęboko rozczarowany. Narutowicz nie był winny, był ofiarą okoliczności.
Niewiadomski był dobrze wykształconym, docenianym artystą. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Petersburgu, potem uczył się również w Paryżu, gdzie wystawił swoją pracę na Salonie. Malował, pisał o sztuce i wykładał. Edukacja artystyczna i plany utworzenia w Warszawie uczelni na wysokim europejskim poziomie były dla niego bardzo ważne. Miał skrajnie radykalne poglądy i nie wahał się ich wyrażać. Dlatego nie zawahał się 16 grudnia, bo wierzył że to co robi ma głęboki sens.
We wielu opisach Niewiadomskiego pojawia się słowo „szaleniec”. Prokurator Rudnicki podczas procesu również użył tego słowa, uściślił jednak, że chodzi nie o szaleńca „w sensie psychopatologicznym, ale w tym sensie, że czyn jego jest na niczem nieoparty”. A do tego okrutny i bezmyślny.
Prokurator zakończył swoje przemówienie mówiąc, że innego wyroku być nie może, jak tylko wyrok śmierci. Powołał się przy tym na art. 99. Kodeksu Karnego oraz art. 15 przepisów przechodnich do K.K. o okolicznościach nadzwyczajnych. Niewiadomski nie wyraził skruchy. Po godzinnych obradach, sąd wydał wyrok skazujący go na karę śmierci przez rozstrzelanie. Pluton egzekucyjny rozstrzelał Niewiadomskiego 31 stycznia 1923 roku na warszawskiej Cytadeli.