Wyspiański i Mehoffer – historia przyjaźni

W tym odcinku opowiadam historię przyjaźni Stanisława Wyspiańskiego i Józefa Mehoffera, artystów którzy kształtowali polską sztukę przełomu XIX i XX wieku. Byli rówieśnikami, jednym z najlepszych studentów Jana Matejki. Jak wyglądała ich przyjaźń? Czy miała wpływ na ich sztukę? Dlaczego ich drogi się rozeszły?

W tym odcinku opowiem o przyjaźni dwóch artystów – Stanisława Wyspiańskiego i Józefa Mehoffera. To będzie historia o wspólnym dojrzewaniu, poznawaniu świata i siebie, wspólnych sukcesach i rozczarowaniach. O tym, że przyjaźń ma datę ważności, że czasem nie jest na całe życie, mimo że są momenty, w których wydaje się, że przyjaciel obok jest i będzie zawsze najbliższą osobą.

Autoportrety Wyspiańskiego (1894 r.) i Mehoffer (1892 r.)

To będzie historia o tym, że czasem przyjaźń nie dojrzewa razem z przyjaciółmi tylko po prostu wygasa i z czasem staje się jedynie wspomnieniem. Myślę, że to historia, w której każdy z nas może się odnaleźć.

Czy nie jest tak, że każdy z nas miał w dzieciństwie albo w szkole przyjaciółkę albo przyjaciela, która była wtedy najważniejszą na świecie, a teraz już w ogóle nie jest częścią naszej codzienności? Ktoś inny albo coś innego zajęło jej miejsce albo po prostu zdarzyło się życie, każdy poszedł w swoją stronę. Dorośliśmy, staliśmy się innymi osobami, interesują nas inne rzeczy, mamy inne podejście do życia, nie łączy nas już tak wiele jak kiedyś.

Takie zakończenie, chociaż wydaje się smutne, bo traci się coś co było ważne, niekoniecznie musi być nieszczęśliwym zakończeniem. Można spojrzeć na to z innej strony: docenić przeszłość, wspólne doświadczenia, to czego się od siebie nauczyliśmy, nawet jeśli gdzieś tam w środku tli się tęsknota i żal.

Nie wiem czy Wyspiański i Mehoffer tęsknili za latami kiedy byli ze sobą bardzo blisko, w ich przypadku często bark w bark, a nawet łóżko w łóżko. To co wiadomo na pewno to to, że ta ich dziecięca, a później młodzieńcza przyjaźń była bardzo intensywna. Możemy ją zobaczyć w szkicach, na portretach i poznać dzięki listom i innym relacjom.

To co ją wyróżnia to to, że miała znaczenie nie tylko prywatnie dla samych artystów, ale też dla rozwoju ich umiejętności artystycznych, sposobu widzenia świata, a więc dla sztuki, czyli też dla nas. To my tę sztukę, którą oni stworzyli (te obrazy, pastele, rysunki, witraże, dekoracje, meble) teraz oglądamy.

Witraże zaprojektowane przez Wyspiańskiego (Bóg Ojciec – Stań się!, Kraków) i Mehoffera (Trzej Królowie, Fryburg)

Początek

Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer byli rówieśnikami, urodzili się w 1869 roku. Wychowywali się w Krakowie. Wyspiański się tu urodził, a Mehoffer bardzo szybko, razem z rodzicami przeprowadził. Kraków był dla nich domem, choć nie zawsze dobrze się tu czuli. Szczególnie po powrocie z pierwszych europejskich wyjazdów, ale o tym za moment.

Taras Domu Józefa Mehoffera w Krakowie

Stanisław Wyspiański pierwsze lata swojego życia spędził w domu przy ulicy Krupniczej, w tamtym czasie, czyli na początku lat 70 XIX wieku, były to raczej przedmieścia Krakowa.

Jeśli słuchaliście odcinka podcastu o muzeum – Domu Józefa Mehoffera to możecie kojarzyć ten adres. Historia tak się potoczyła, że kilkadziesiąt lat po tym jak urodził się w tym miejscu Stanisław Wyspiański, dom kupił jego przyjaciel Józef Mehoffer.

Wprowadził się tu z rodziną i urządził przepiękny ogród, do którego dziś można wejść przez bramę prosto z ulicy i wypić kawę w kawiarni na tarasie z widokiem na ogród za domem.

Obaj chłopcy doświadczyli w dzieciństwie straty. W 1873 roku, kiedy Józef miał 4 lata zmarł jego ojciec Wilhelm, który był prawnikiem, pracował w Sądzie Krajowym. Józefem i jego rodzeństwem zajmowała się matka. U Wyspiańskiego sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana.

Kiedy Stanisław miał 7 lat na gruźlicę zmarła jego matka. Wyspiański jeszcze wiele lat później wracał do śmierci matki w listach do przyjaciół i w swojej sztuce. Ojciec Wyspiańskiego Franciszek, który był rzeźbiarzem, zaczął popadać w alkoholizm. Chłopcem zajmowały się kobiety z rodziny, najpierw ciotka, potem babka, aż wreszcie 11-letniego Stanisława przygarnęli do siebie Stankiewiczowie – siostra matki Joanna i jej mąż Kazimierz. Życie chłopca w miarę się ustabilizowało, ale co przeżywał, jakie emocje – trudno powiedzieć.

Stanisław Wyspiański, Portret Franciszka Wyspiańskiego, ojca artysty, 1894–1895 r., Muzeum Narodowe w Warszawie

Kiedy Stanisław miał 7 lat na gruźlicę zmarła jego matka. Wyspiański jeszcze wiele lat później wracał do śmierci matki w listach do przyjaciół i w swojej sztuce.

Ojciec Wyspiańskiego Franciszek, który był rzeźbiarzem, zaczął popadać w alkoholizm. Chłopcem zajmowały się kobiety z rodziny, najpierw ciotka, potem babka, aż wreszcie 11-letniego Stanisława przygarnęli do siebie Stankiewiczowie – siostra matki Joanna i jej mąż Kazimierz.

Wyspiański i Mehoffer poznali się w szkole. Tworzyli „paczkę kolegów” razem z kilkoma innymi chłopcami, m.in. Henrykiem Opieńskim, który potem został kompozytorem i muzykologiem oraz Stanisławem Estreicherem późniejszym profesorem historii państwa i prawa. Do grupy później dołączył Lucjan Rydel, którego wesele Wyspiański opisze w swoim „Weselu” kilkadziesiąt lat później.

Chłopcy spędzali razem sporo czasu w szkole i po szkole: na krakowskich podwórkach i odwiedzając siebie w domach. Dobrze się bawili. Jedna z anegdot, mówi o tym, że udało im się rozbujać wspólnie Dzwon Zygmunta.

 

Portrety przyjaciół namalowane przez Wyspiańskiego: Henryk Opieński, Lucjan Rydel
Od lewej: Wyspiański, Rydel, Maszkowski, Opieński, Estreicher, źródło: Biblioteka Narodowa

Po ukończeniu Gimnazjum św. Anny i zdaniu matury Wyspiański i Mehoffer zaczęli studia. Obaj wybrali po dwa kierunki. Mehoffer zdecydował się na prawo (może biorąc przykład  z ojca?), Wyspiański na filozofię (ale niezbyt się przykładał i chodził przede wszystkim na zajęcia z historii sztuki).

Zaczęli studia w Szkole Sztuk Pięknych, która dopiero za jakiś czas miała się przekształcić się w Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Na studia poszli przygotowani, już wcześniej rysowali i chcieli rozwijać swoje umiejętności.

Utrzymywali wciąż kontakty z kolegami ze szkoły. 

Studia w Krakowie

Studia w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie to nie były tylko zajęcia w pracowniach przed sztalugami i niekończące się sesje szkicowania modeli i martwych natur.

Prace inwentaryzacyjne w Libuszy, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Zachowała się archiwalna fotografia grupy studentów wykonana w Libuszy, niewielkich wsi w okolicach Gorlic i Biecza. 4 młodych mężczyzn, w tym Mehoffer najbardziej po lewej i Wyspiański po prawej, w koszulach, kamizelkach i marynarkach pod krawatami.

Pozują ze szkicownikami we wnętrzu kościoła. Dobrze, że są we wnętrzu, bo zdjęcie zostało zrobione na początku sierpnia 1889 roku, lato w pełni, musiało im być ciepło! Ale nieważna pogoda kiedy trzeba wykonać prace inwetaryzacyjne.

Jan Matejko, Autoportret, 1892 r., Muzeum Narodowe w Warszawie

Jednym z nauczycieli Wyspiańskiego i Mehoffera był Jan Matejko, który zauważył ich potencjał, docenił umiejętności i zaprosił do współpracy przy bardzo ważnym projekcie, czyli dekoracji Kościoła Mariackiego w Krakowie.

Pod koniec XIX wieku pod kierunkiem architekta Tadeusza Stryjeńskiego kościół przeszedł restaurację. To były duże zmiany, które objęły praktycznie całe wnętrze budynku. Matejko, razem ze swoimi uczniami odpowiedzialny był za nową dekorację malarską.

Wyspiański i Mehoffer musieli ze sobą współpracować. Pracowali też pod sporą presją żeby nie zawieść oczekiwań profesora Matejki, ale też żeby pokazać się od najlepszej strony.  Na pewno mieli świadomość, że to jest taki projekt, który jeśli dobrze go zrealizują może ich poprowadzić dalej, może być dla nich trampoliną. Myślę, że motywowali siebie nawzajem świadomie, ale też podświadomie podglądając co robi ten drugi i starając się swoją część pracy wykonać jak najlepiej.

Podczas tych prac Wyspiański i Mehoffer bliżej poznali też Stryjeńskiego, który był wpływową postacią w krakowskim środowisku artystycznym i miał też wpływ na ich późniejsze kariery doradzając im i realizując z nimi kolejne projekty.

Józef Mehoffer, Plac Pigalle w Paryżu,1894 r., Muzeum Narodowe w Poznaniu

Studia w Paryżu

Obaj czuli, że Kraków nie mógł im już nic więcej zaoferować. Nawet Matejko, który był konserwatywny i niechętny zmianom w sztuce wiedział, że młodzi powinni wyjechać, najlepiej do Paryża, bo to tam rozkwitał świat sztuki.

Kraków był dla Wyspiańskiego i Mehoffera i ich artystycznych możliwości po prostu za ciasny. Musieli wyjechał, by mogli się dalej rozwijać.

 

Rozdzielili się. Mehoffer wyjechał na jakiś czas do Wiednia, ale nie był zadowolony. Wyspiański za namową Stryjeńskiego pojechał w 4 miesięczną podróż. Zwiedzał  Wiedeń, Włochy, Szwajcarię i Paryż. Oglądał kościoły, wystawy, szkicował i wszystko opisywał w listach do przyjaciół.

W 1891 roku Mehoffer i Wyspiański dzięki stypendiom wyjechali do Paryża na dłużej. Mehoffer wyjechał w marcu, Wyspiański dojechał po 2 miesiącach. Zaczął się dla nich kluczowy etap. Myślę, że o tym wiedzieli, że mieli świadomość, że muszą wyciągnąć z tego pobytu jak najwięcej, chłonąć wszystko co się da – doświadczenia innych artystów, nauczycieli, ale też tych malarzy, którzy już w Paryżu żyli i pracowali. Wyspiański zbliżył się na przykład do Ślewińskiego i Gauguina.

Po przyjeździe, w czerwcu podeszli do egzaminów aby dostać się do École des Beaux-Arts. Niestety obaj nie zdali, zapisali się więc na prywatną uczelnię – Académie Colarossi

Chodzili na zajęcia na 8 rano. Malowali 4 godziny, do 12. Potem mieli czas na obiad. Często jedli go w kawiarni u Madame Charlotte, bo była niedaleko uczelni, a poza tym bywali tam też inni artyści, np. Alfons Mucha.

Potem wracali do swojej pracowni, w której też mieszkali. Pracowali dalej nad zamówieniami (np. witraży do Kościoła Mariackiego) albo projektami na konkursy takie jak ten na kurtynę do Teatru Słowackiego (który oboje przegrali) albo ćwiczyli rysunek. Chodzili też na kurs francuskiego. W kolejnych latach studiowali też w innych miejscach, m.in. w Académie Julian. W Paryżu spędzali ze sobą naprawdę dużo czasu.

„Mehoffer siedzi naprzeciw i gwiżdże, dopiero co skończył mię rysować, jak piszę. [...] My tu ciągle rysujemy, malujemy się nawzajem co chwila”
Stanisłąw Wyspiański w liście do Lucjana Rydla

Razem się też przeprowadzili w nowe miejsce, tak by mieli bliżej na zajęcia, Wyspiański pisał o tym miejscu w liście do Lucjana Rydla tak:

„Co chwila to przeinaczam wygląd mojej chambretki (maleńki kącik dla mnie przeznaczony) (…). Plafon zrobiłem z chłopskiej krasiastej chustki, zasłonę z firaneczek białych ubranych bukiecikami z papierowych złotych piórek i kwiateczków papierowych i z muślinu. (…) « czarny szal» zwieszający się z galerii wysokiej, gdzie sypia Mehoffer, zamyka moją grotę, a portriera stara oliwkowa od Wujostwa dopełnia dekoracji (…).”

Przebywanie razem z czasem stało się jednak dla artystów uciążliwe i to na tyle, że Wyspiański się wyprowadził.

Józef Mehoffer, Widok z okna pracowni w Paryżu, Muzeum Narodowe w Krakowie

Nie musimy się domyślać czemu, bo powód podał w jednym z listów:  „z tego też względu żeby mi obecność drugiego nie zawadzała wyprowadziłem się: mieszkam sam – bo nie mogę znosić patrzeć na Mehoffera tuż koło siebie, a kocham go szalenie gdy widzę że jest sam i robi swoje.”

W innym liście Wyspiański pisał, że chodziło o swobodę.

Mimo, że Wyspiański i Mehoffer przestali ze sobą mieszkać wciąż mieli ze sobą kontakt, na przykład malowali siebie nawzajem. Mehoffer pozował Wyspiańskiemu np. do pastelowych rysunków.

Spotykali się ze wspólnymi znajomymi, chodzili też razem do teatrów, do opery, oglądać występy kabaretowe. Wyspiański był zafascynowany paryskimi teatrami, zaczął też w tym czasie pisać.

Rozłam

Z drugiej strony czas spędzony razem pokazał jak bardzo mężczyźni się różnią. Im więcej byli ze sobą, tym wyraźniejsze stawały te różnice. Jedną z nich było podejście do sztuki. Mehoffera interesowało przede wszystkim malarstwo, przynajmniej według Wyspiańskiego. A Wyspiański już w Paryżu widział sztukę szerzej. Nazywał Mehoffera „jednostronnym”.

W liście do ich wspólnego kolegi ze studiów Karola Maszkowskiego pisał: „Mehoffer wszystko widzi inaczej niż ja lub go wcale nie obchodzi to o czem ja myślę – tak że nieraz siedzimy całemi dniami obok siebie bez jednego słowa, bo mię mówić już ochota odeszła.”

A więc mimo, że fizycznie razem to artyści bywali osobno, bywali samotni. Nie mieli o czym rozmawiać. W 1894 roku Wyspiański wrócił do Krakowa na stałe. Artyści się rozdzielili i już nigdy nie byli tak blisko jak w Paryżu.

Stanisław Wyspiańśki, Autoportret, 1902 r., Muzeum Narodowe w Warszawie

Mehoffer podróżował pomiędzy Krakowem i Paryżem, bywał też w Szwajcarii, bo wygrał bardzo prestiżowy konkurs na projekt witraży do kościoła św. Mikołaja we Fryburgu. To potężne zlecenie na kilkadziesiąt lat przyniosło mu finansowe bezpieczeństwo, coś o czym w tamtym momencie Wyspiański mógł tylko pomarzyć ponieważ po powrocie do Krakowa dowiedział się, że jego projekt do kościoła we Lwowie został odrzucony.

Wyspiański miał problemy finansowe, musiał zamieszkać z ciotką. Nie mógł się odnaleźć w krakowskim środowisku, źle się czuł. Co prawda realizował zlecenie dekoracji dla Franciszkanów w Krakowie, ale jego projekty  nie zostały zrealizowane w całości, nie był więc całkiem usatysfakcjonowany. Nie powiodła się też jego współpraca w kościele w Bieczu i kościele św. Krzyża w Krakowie (nie dogadał się z Tadeuszem Stryjeńskim). Odrzucone zostały jego projekty witraży na Wawel. W życiu osobistym zamęt. Romans, nieślubne dzieci, wreszcie ślub, ale dość kontrowersyjny, bo z chłopką – Teodorą Pytko.

Stanisław Wyspiański, Autoportret z żoną, 1904 r., Muzeum Narodowe w Krakowie

Tymczasem Mehoffer osiadł w Krakowie. Kilka lat później wziął ślub z poznaną w Paryżu Jadwigą Janakowską, z którą połączyła go pasja do sztuki. Niedługo potem urodził im się syn Zbigniew. Mehoffer zaczął pracę jako wykładowca w Akademii Sztuk Pięknych i  powoli piął się po szczeblach kariery akademickiej. Względny spokój, inaczej niż u Wyspiańskiego.

Jadwiga Janakowska i Józef Mehoffer na obrazach Józefa Mehoffera

U Wyspiańskiego sytuacja życiowa zaczęła się stabilizować tak naprawdę dopiero na początku XX wieku. Przeniósł się wtedy z rodziną do mieszkania na ulicy Krowoderskiej, on miał tam swoją wyjątkową pracownie – pomalowaną od podłogi po sufit na intensywny niebieski kolor, dlatego nazywana jest szafirową.

 

Stanisław Wyspiańśki, Widok z okna na Kopiec Kościuszki, Muzeum Narodowe w Krakowie

To tutaj powstały m.in. widoki z okna na Kopiec Kościuszki, pastelowe portrety dzieci, tutaj pracował nad projektami do Domu Towarzystwa Lekarskiego, stąd chodził do pracy na uczelnię, tę samą na której pracował Mehoffer.

Tutaj też Wyspiański chorował i słabł. Najprawdopodobniej podczas pobytu w Paryżu zaraził się kiłą. Były momenty, w których nie mógł wychodzić z domu, trudno mu było też malować.

Jego rokowania nie były dobre, wiedział o tym i chciał zabezpieczyć rodzinę. Udało mu się kupić majątek ziemski niedaleko Krakowa w Węgrzycach dla Teosi i dzieci na przyszłość bez niego. Mehoffer też kupił taki podkrakowski majątek, tylko miał więcej czasu by z niego korzystać, mógł się cieszyć kolejnymi latami w swoim pięknym ogrodzie z widokiem na Tatry w pogodnie dni. Wyspiański w swoich Węgrzycach był krótko. Zmarł w listopadzie 1907 roku.

Nie wiem kiedy spotkali się po raz ostatni. Nie wiem co sobie powiedzieli. Nie wiem też czy Mehoffer był na pogrzebie Wyspiańskiego. Próbowałam go wypatrzeć na archiwalnych zdjęciach w morzu kilkudziesięciu tysięcy ludzi stojących na krakowskim rynku i żegnających Wyspiańskiego. Nie znalazłam go, ale to żaden dowód. Wydaje mi się niemożliwe żeby go tam nie było. 

Stanisław Wyspiański, Autoportret, 1903 r., Muzeum Narodowe w Krakowie

Podsumowanie

Często mówi się w kontekście przyjaźni Wyspiańskiego i Mehoffera o rywalizacji, szczególnie w tym początkowym okresie, kiedy byli studentami w Krakowie, a potem w Paryżu. Faktycznie zgłaszali swoje prace do tych samych konkursów, to wpływało na ich relacje. Mówi się też o rozgoryczeniu, o tym, że Wyspiański źle znosił sukcesy Mehoffera, że to pogłębiało ich rywalizacje.

To co wiadomo na pewno to to, że w przyjaźni Wyspiańskiego i Mehoffera nie było jednego dramatycznego wielkiego wydarzenia, wielkiej kłótni czy bójki, która zakończyła ich znajomość. Ich przyjaźń po prostu się rozluźniła i wygasła, pewnie nie poznamy wszystkich powodów.

Jerzy Madejski, historyk i krytyk sztuki w audycji w Polskim Radio o Józefie Mehofferze opisał artystów jako dwie półkule mózgu:

„Oni są jak lewa i prawa półkula mózgu. Mehoffer jest tą apollińską, jasną półkulą lewą. Natomiast Wyspiański jest dionizyjską, emocjonalną, półkulą prawą.”

Madejski dodał, że naprawdę ciężko stwierdzić, który z nich jest większy, tak jak nie wiadomo, która połowa mózgu jest lepsza. Z tym cytatem i przypomnieniem, że mózg działa jako spójna całość, a większość złożonych procesów wymaga aktywnej współpracy obu półkul Was zostawię.


Źródła:

Bardzo dziękuję Emilianie Konopce za udostępnienie Jej niepublikowanej pracy licencjackiej – to duża pomoc!