Tamara Łempicka – malarka i marka

W tym odcinku poznajemy bliżej malarkę Tamarę Łempicką, legendę międzywojennego Paryża. Artystkę, która konsekwentnie pracowała na swój sukces i go osiągnęła. Mimo tego o jej historii i twórczości jeszcze do niedawna niewiele się w Polsce mówiło. Teraz obrazy Tamary Łempickiej przyciągają tłumy, a w jej biografii pojawiają się nowe fakty. Kim była Tamara Łempicka i w czym tkwi sekret popularności jej sztuki?

W tym odcinku opowiem o Tamarze Łempickiej, jednej z najbardziej znanych na świecie polskich artystek. A na pewno najbardziej znanych obecnie, o czym świadczą chociażby zawrotne ceny, które na aukcjach w najbardziej prestiżowych domach aukcyjnych takich jak Sotheby’s czy Christies, osiągają jej obrazy. To są kwoty rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. Łempicka jest wymieniana m.in. obok Fridy Kahlo czy Georgii O’Keeffe jako jedna z 10 najdroższych artystek na świecie w 2025 roku.

W Polsce zainteresowanie Tamarą Łempicką i jej sztuką gwałtownie wzrosło w ostatnich 5 latach. Kluczowe znaczenie miała wystawa zorganizowana w Muzeum Narodowym w Lublinie w 2022 roku, która była pierwszą w Polsce ekspozycją poświęconą jej życiu i twórczości. Kolejną prezentacją jej prac była wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Wystawa prac Tamary Łempickiej w Muzeum Narodowym w Krakowie, 2023 r.

Trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę popularność Łempickiej w latach 20 . i 30. w Paryżu, czy w latach 40. w Stanach Zjednoczonych czy później w latach 80. kiedy inspirowane jej twórczością dekoracje pojawiały się w teledysku Madonny do utworu „Open Your Heart” z albumu „True Blue”, albo na ścianach domu Barbary Streisand w Malibu w magazynie Architectural Digest z 1993 roku. A tutaj u na w Polsce Tamara przemykała bez większego rozgłosu.

 

Tamara Łempicka, Martwa natura z antyczną rzeźbą, 1950 r., Muzeum Mazowieckie w Płocku

Jeszcze do niedawna w polskich zbiorach publicznych znajdowały się tylko dwie pracy Tamary Łempickiej, w Muzeum Narodowym w Warszawie i Muzeum Mazowieckim w Płocku.

Obecnie jest ich ponad dwadzieścia. Większość w muzeum w Lublinie, które po wielkim sukcesie wystawy,  a przede wszystkim dzięki nawiązanym podczas jej organizacji kontaktom, w tym z prawnuczką artystki Marisą, która opiekuje się spuścizną babci, kupiło do swojej kolekcji prace i pamiątki Łempickiej.

 

Obecnie można je oglądać na stałej wystawie w Muzeum Narodowym w Lublinie – „Tamara Łempicka. Ponad granicami.” W jednym z wywiadów, jej kurator Łukasz Wiącek powiedział, że zależało mu na tym żeby najważniejsze było na niej malarstwo, bo w przypadku Tamary, której życie pełne było zwrotów akcji i skandali, bardzo łatwo biografia może przyćmić sztukę.

 

Johan Cohen Gosschalk, Portret piszącej Jo Bonger, ok. 1902 r., Van Gogh Museum w Amsterdamie

Ta wypowiedź od razu skojarzyła mi się z sytuacją, o której pisała Jo Bonger, szwagierka Vincenta van Gogha, która po śmierci obu braci – Theo i Vincenta, zajęła się ich spuścizną.

To dzięki niej sztuka Vincenta van Gogha stała się popularna. To ona jako pierwsza katalogowała jego prace, organizowała wystawy.

Przetłumaczyła też listy braci van Gogha, ale wydała je stosunkowo późno i tłumaczyła się właśnie tym, że nie chciała żeby fascynujące życie Vincenta van Gogha przyciągnęło całą uwagę publiczności. Chciała żeby poznali najpierw jego sztukę, bo przede wszystkim był artystą.

I z Tamarą jest podobnie. Łatwo wpaść w pułapkę i dać się porwać opowieściom o jej romansach zarówno z mężczyznami jak i z kobietami, o eleganckim, szalonym życiu pełnym przyjęć z szampanem i narkotykami w Paryżu, o luksusie dwupiętrowego mieszkania w centrum Nowego Jorku, którym wszyscy się zachwycali czy o spektakularnym pożegnaniu jakim było rozrzucenie jej prochów nad wulkanem w Meksyku.

Te wszystkie wątki tworzą legendę Tamary. Tamary de Lempicki, jak zaczęła nazywać siebie w Paryżu (mówiła o sobie: Tamara de Lempicka). Lempicki – by łatwiej było wymówić trudne nazwisko męża.  De – by podkreślić status. Podpisywała się tak na obrazach. Zresztą za granicą wciąż funkcjonuje pod takim nazwiskiem. Kreowanie wizerunku było dla niej ważną częścią bycia artystką.

Patrząc na to co dzieje się wokół niej dziś, widać, że nawet po latach jej strategia autopromocji działa! Wciąż oślepia nas blask diamentowych bransolet Tamary, które jak mówi jej prawnuczka podobno kupowała sobie za sprzedane obrazy i chciała by pokryły całą jej rękę od nadgarstka po łokieć. Widać je na pozowanych zdjęciach, które wykonywali najlepsi fotografowie tamtych czasów.

Mam wrażenie, że jej sztuka znajduje się w cieniu i dlatego to na niej skupię się w tym odcinku. Tamara podchodziła do niej pragmatycznie. Artysta to też zawód, nie tylko powołanie i misja i nie tylko natchnienie, ale ciężka praca.

Tamara wybrała ten zawód bardzo świadomie. W pewnym momencie postanowiła: będę znaną malarką i będę na tym zarabiała duże pieniądze – a potem po prostu to zrobiła. Ale zanim Tamara stała się sławną malarką była nastoletnią dziewczyną, która wyjechała z babcią do Włoch i tam zainteresowała się sztuką włoskiego renesansu.

Wyjazd do Włoch z babką Klementyną, matką jej matki, był ważnym momentem w artystycznym życiu Tamary. Podobno Tamara żeby wyjechać symulowała kaszel. Tak dobrze udawała chorobę, że rodzina stwierdziła, że dziewczyna musi wyjechać na południe żeby się podleczyć. Częste przekonanie na przełomie wieków, że południe Europy poprawia zdrowie. Matka Tamary – Malwina pochodziła z bardzo bogatej rodziny, Deklerowie mieli kilka posiadłości, tłumy służących, stać też ich było na półroczny wyjazd Tamary z babcią do Włoch.

Florencja

Podczas tej podróży Tamara zwiedzała Włochy i włoskie muzea i zakochiwała się we włoskich artystach renesansowych, echa tej fascynacji widoczne są w jej późniejszych pracach. Tamara zaczęła też wtedy malować.

Jedną z legend, które o sobie powtarzała było to, że była samoukiem. To nie do końca jest prawda, bo już na tych wyjazdach z babcią miała do dyspozycji nauczyciela, a potem w Paryżu uczyła się na przykład w prywatnej artystycznej szkole Académie Ranson, jej nauczycielami byli Maurice Denis i André Lhote.

Maurice Denis, Autoportret, 1916 r., Musée départemental Maurice Denis "The Priory"

W historii Tamary wiele się informacji, które podawała, a okazywały się błędne. Taką informacją była na przykład jej data urodzenia. Bardzo długo nie było wiadomo kiedy dokładnie malarka się urodziła. Dopiero niedawno dzięki badaniom Katarzyny Mieczkowskiej poznaliśmy prawdziwą datę – 1894 rok.

Niestety nie pozwala ona określić miejsca urodzenia Tamary, bo jej rodzice w tym czasie przeprowadzali się z Warszawy do Moskwy i na ten moment nie można ustalić czy byli jeszcze w Warszawie czy już w Moskwie. Łempicka utrzymywała, że urodziła się w Warszawie. Zawsze mocno podkreślała swoją polskość, mówiła po polsku, nauczyła też mówić po polsku swoją córkę. Ale skoro podawała błędną datę urodzenia to czy można jej ufać jeśli chodzi o miejsce pochodzenia?

 

"Dotarcie do prawdy stanowi wyzwanie dla współczesnych badaczy. "
dr hab. Katarzyna Mieczkowska, dyrektorka Muzeum Narodowego w Lublinie

Pewne jest, że 30 grudnia 1915 roku 21-letnia Tamara staje się Tamarą Łempicką, wychodzi za mąż za Tadeusza Łempickiego. (Odbywają się dwa śluby). Poznali się podobno na jednym z bali, na które Tamara chodziła chętnie i często. Wypatrzyła go w tłumie. Był starszy o 6 lat. Podobało jej się jak wyglądał, a przede wszystkim to, że otaczało go zawsze dużo kobiet – był dla niej wyzwaniem. Tak poprowadziła tę znajomość, że Tadeusz również się nią zainteresował, pewnie nie bez znaczenia były pieniądze jej rodziny.

Ich szczęście nie trwało długo, bo wybuchła rewolucja. Rosjanie zwrócili się przeciwko carowi i arystokracji – czyli przeciwko takim uprzywilejowanym ludziom jak Deklerowie i Łempiccy. Tadeusz został aresztowany, udało się go uwolnić, ale już nigdy nie był taki sam.

Łempiccy wyjechali do Warszawy, potem do Kopenhagi, gdzie prawdopodobnie według najnowszych badań, urodziła się ich córka Maria Krystyna, nazywana przez wszystkich Kizette. Pod koniec 1919 roku wyjechali z Danii i pojechali do Paryża. Tam zaczął się nowy okres w życiu Tamary, powstała Tamara de Lempicka – artystka.

Tamara malująca portret męża na fotografii w książce Małgorzaty Czyńskiej "Łempicka. Tryumf życia"

Paryż był pełny emigrantów, arystokratycznych rodzin, które w pośpiechu wyjechały z Rosji. Łempiccy nie byli wyjątkiem. Żeby żyć przynajmniej częściowo w taki sposób jaki znała z młodości Tamara musiała zacząć zarabiać. Jej młodsza siostra Adrianna, architektka , podpowiedziała jej, że może zacznie malować, że jest w tym dobra.

W tym czasie w Paryżu było mnóstwo ambitnych i utalentowanych artystek. Paryż je przyciągał, m.in. dlatego, że tu mogły się uczyć prawie na równi z mężczyznami. Ale Tamarę nie interesowała nauka, ona chciała i musiała malować.

Musiała się też wyróżnić, wymyślić kim będzie w Paryżu. A co lubiła najbardziej? Życie towarzyskie, przyjęcia do rana, lubiła być podziwiana i flirtować. I taką Tamarą postanowiła być.

„Nie ma cudów, jest tylko to, co sama zrobisz”
Tamara Łempicka

I zaczęła malować. Często było tak, że całą noc spędzała na szalonej zabawie z innymi artystami i swoimi przyszłymi klientami – śmietanką towarzyską Paryża. Wracała nad ranem i malowała cały dzień. 8, 10 godzin.

To w tym czasie w latach 20. i 30. powstają jej najbardziej znane obrazy w charakterystycznym stylu. Sylwia Zientek w swojej książce „Polki na Montparnassie” przywołuje artykuł z paryskiego Vogue’a,  gdzie styl Tamary został określony jako „sensulana wersja klasycyzmu”.

Tamara Łempicka, Blask (Bachantka),1932, Collection Rowland Weinstein, Courtesy of Weinstein Gallery, San Francisco (fragment)

Geometryczne, uproszczone formy, ostre cienie, intensywne, wyraziste kolory.

Do tego gładka powierzchnia bez widocznych pociągnięć pędzla.

Łempicka bardzo umiejętnie połączyła nowoczesność – reprezentowaną przez  kubizujące (geometryczne formy) z tym co widzowie dobrze znali, klasyką mistrzów renesansu.

Nie wszyscy w Paryżu gotowi byli na awangardową sztukę i eksperymenty, ale z drugiej strony nie chcieli być postrzegani jako konserwatywni. I to do nich ze swoją sztuką zwróciła się Łempicka. Wykorzystała to, że ludzie lubią najbardziej to co już znają i dodała lekki nowoczesny twist. Wpisała się w estetykę art déco – sztuki dekoracyjnej, która była synonimem elegancji i luksusu i stała się jej ikoną. To był jej przepis na sukces.

W 1928 roku w „Światowidzie” przy okazji wizyty Tamary w Warszawie, napisano:

„Tamara Łempicka jest malarką w każdym calu oryginalną. Przyswoiła ona sobie wszystkie zdobycze nowej sztuki malarskiej i tworzy dzieła o wspaniałej jędrności kształtów, przepysznym rysunku. (…) Jest w tych obrazach wielka siła żywotna, radość z kształtu, jest własny wyraz, który zastanawia i uderza”
Światowid, 1928 r.

Ale pojawiały się też negatywne recenzje:

„Obrazy mogą robić wrażenie, lecz jeśli przyjrzeć im się kilka razy, nie wydają się już tak atrakcyjne. Stopniowo odkrywamy w nich jakąś prowizoryczność, łatwość, powierzchowność a nawet pustkę. (…) przyjemna zabawa dopóki pozostaje na łamach eleganckich pism lub na ścianach ekscentrycznego modnego dancingu.”

Zarzucano Tamarze przystępność, odmawiano jej tego, że jej obrazy są sztuką wysoką. Nie przejmowała się tym. Wybierała jak zwykle taką rzeczywistość, która jej pasuje.

Oprócz portretów na zlecenie Tamara malowała również swoich najbliższych, wielokrotnie córkę Kizette, to za jej portret Tamara otrzymała ważny dla niej brązowy medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Relacja Tamary i Kizette odbiegała od klasycznej relacji matki i córki. Zdaje się, że Kizette po prostu nie pasowała do paryskiego życia Tamary.

Tamara Łempicka, Portret Tadeusza Łempickiego,1928, r. Centre Pompidou w Paryżu (zdjęcie z wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie)

Nie pasował też do niego Tadeusz, który nie rozumiał Tamary i jej twórczości. Nie chciał być częścią szalonego paryskiego życia Tamary. Wyjechał do Warszawy i mimo starań Łempickiej nie udało się uratować ich małżeństwa.

Rozwiedli się. W tym czasie powstał bardzo wymowny portret Tadeusza. Mężczyzna ledwo mieści w polu obrazu. Tamara namalowała go w eleganckim długim czarnym płaszczu i białym szalu. Za nim wysokie surowe wieżowce.

Tamara Łempicka, Portret Tadeusza Łempickiego (fragment),1928, r. Centre Pompidou w Paryżu (zdjęcie z wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie)

Jedną rękę opiera na udzie, w drugiej trzyma błyszczący cylinder.

Tej dłoni Tamara nie dokończyła, szkicowo ją tylko nakreśliła.

Ani na jednej a ni na drugiej dłoni nie widać obrączki. To bardzo symboliczny fragment.

Łączy się w nim życie prywatne Tamary i jej malarstwo.

Ale to nie córka, ani nie mąż byli osobami, które Łempicka malowała najczęściej. Jej ulubioną modelką była Ira Perrot, sąsiadka, przyjaciółka, kochanka – ich związek trwał przez kilka lat, razem podróżowały np. do Włoch. Tadeusz uważał, że Tamara kochała Irę najromantyczniejszą ze wszystkich miłości.

Tamara Łempicka, St Moritz, 1929 r., zdjęcie obrazu na wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie

To, że Tamara kochała kobiety widać chyba najbardziej w obrazie „La Belle Rafaela” (właściwie są to 3 obrazy przedstawiające tę samą kobietę).

Tamara Łempicka, La Bella Rafaela (fragment), 1927 r., zdjęcie z wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie

To kobiecy akt, który według szefa działu sztuki nowoczesnej w Sotheby’s Europe Andre Zlattingera, jest arcydziełem.

Zlattinger uważa, że Łempicka dokonała rewolucji, tworząc uwodzicielski kobiecy akt z kobiecej perspektywy, kiedy narracja sztuki była zorientowana na mężczyzn.

Piękna Rafaela faktycznie jest skupiona na sobie i swojej przyjemności. Nie jest dla niej ważne męskie spojrzenie.

W portretach Iry natomiast najbardziej ujmujące są szczegóły, to w nich Tamara wyraża swoje uczucie. Na przykład w portrecie Iry z 1930 roku ważnym kolorem jest kolor czerwony, to on nas prowadzi po obrazie. Ira ma piękny czerwony szal, który otacza jej sylwetkę, czerwone są jej usta i jeszcze jeden mały detal, który dopełnia kompozycję – paznokcie!

Takie detale wyglądu były też ważne dla Tamary, były jej wizytówką.

„Sylweta zupełnie paryska. Duże, jasne, wnikliwe oczy, włosy blond i nos grecki, lekko zgarbiony. Usta ukarminowane i paznokietki wymanikiurowane ochrą. Wzrost, jak na kobietę, pokaźny. Stroje wymarzone, futra najdroższe! Budzi zaciekawienie już swoją prezencją”.
Tygodnik "Świat" z 1932 roku

Taką kobietę – piękną, pewną siebie, kuszącą, czyli nowoczesną, widzimy na najczęściej reprodukowanej pracy Łempickiej czyli na „Autoportrecie w w zielonym Bugatti” z 1929 roku. Czy to autoportret nie ma pewności, być może na obrazie jest siostra Tamary Ada. Ale czy to ważne? Ważne jest, że obraz trafił na okładkę czasopisma „Die Dame” i stał się ikonicznym wizerunkiem kobiety tamtych czasów.

O powstaniu tego obrazu Tamara oczywiście opowiadała w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli tworząc legendę – według niej redaktor czasopisma zobaczył ją w Monte Carlo pod Grand Hotelem, zachwycił się nią tak bardzo, że chciał zrobić jej zdjęcia. Tamara odpowiedziała, że w takim razie ona namaluje okładkę do jego czasopisma. Tak naprawdę Łempicka już wcześniej współpracowała z „Die Dame”, więc ta historia to kolejny element jej autopromocji.

W 1934 roku Tamara została baronową. Baron Raoul Kuffner uwielbiał sztukę Tamary i to wystarczyło żeby zostać jej mężem. Baron nie pociągał Tamary, często osobno podróżowali, osobno mieszkali, małżeństwo od początku było otwarte – po prostu się lubili, kiedy trzeba bywali razem, wspierali siebie. Opiekował się nią i dbał o nią. Poza tym miło było żyć u boku barona.

„Mój pierwszy mąż był bardzo przystojny. Drugi miał charakter”.
Tamara Łempicka

I to ten charakter pewnie między innymi pomógł im przetrwać trudną końcówkę lat 30. XX wieku.

Europa się radykalizowała. Kuffnerowie byli Żydami, Tamara zresztą też miała żydowskie pochodzenie, nie wspominała o nim, ale nie dało się go całkiem ukryć. W tym czasie powstał przejmujący obraz „Ucieczka” przedstawiający zrozpaczoną kobietę, zupełnie niepodobną do tych paryskich piękności, które Tamara malowała przez ostatnie lata. Tamara też uciekła, choć tak tego nie nazywała – mówiła, że wybiera się w  dłuższą podróż do Ameryki.

Ostatecznie Tamara i Kuffner zamieszkali w Beverly Hills, bardzo to Tamarze pasowało. Chciała rozkręcić karierę w Stanach, mąż płacić za reklamy w gazetach i wystawy, ona dbała o obracanie się w towarzystwie. Organizowała przyjęcia, na których podawała barszcz, dziczyznę koniecznie z kaszą gryczaną. Pasowała do Hollywood, pasowała też do eleganckiego Nowego Jorku, gdzie przenieśli się później

Tamara Łempicka, Martwa natura (Młynek do kawy) 1941 r., Musée d'arts de Nantes, zdjęcie obrazy z wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie

Niestety przestała tam pasować jej sztuka, ale Tamara wciąż malowała z tego czasu m.in. pochodzi znajdująca się w kolekcji Muzeum Mazowieckiego w Płocku „Martwa Natura”.

Z czasem Tamara zaczęła szukać nowego malarskiego języka, zainspirowana podróżami do Włoch rozjaśniła paletę, eksperymentowała z fakturą obrazów nakładając farby szpachlą, tworzyła abstrakcje.

Czuła, że jej paryskie prace są niemodne.

Pewnego dnia odebrała jednak telefon. Dzwonił Alain Blondel, który prowadził galerie sztuki. Był zainteresowanymi pracami z lat. 20. I 30. Nie chciała się zgodzić, ale ją namówił, wystawa odbyła się pod koniec 1972 roku i była ogromnym sukcesem.

Farby Tamary Łempickiej, zdjęcie z wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie

Tamara zmarła w 1980 roku, w Meksyku, gdzie przeniosła się pod koniec życia.

Jej prawnuczka Marisa wspomina, że babcia malowała do ostatnich dni.

Paliła viceroye i malowała. Już nigdy nie była tak rozchwytywana jako artystka jak w latach 20. w Paryżu – no chyba, że teraz!