10 listopada 2020

Szpece od rogalów, echt pipole, tej! – Rogalowe Muzeum Poznania

W tym odcinku przekonamy się, że historię można poznawać także poprzez smak. Lokalne produkty to ważna część kultury i tradycji, tworząca tożsamość danej społeczności. Rogalowe Muzeum Poznania, bohater tego odcinka, opowiada historię miasta poprzez doświadczenia – gwarę i aktywne uczestnictwo w procesie wypieku rogali świętomarcińskich – certyfikowanego produktu regionalnego, od 150 lat wpisanego w dzieje Poznania.

Dzisiaj odcinek bardzo na czasie, bo mamy 11 listopada  – Święto Niepodległości, ale w okolicach Poznania równie ważne, a może nawet ważniejsze, a na pewno huczniej obchodzone są Imieniny Świętego Marcina. Od kościoła św. Marcina, ulicą jego imienia przechodzi pochód,– nawiązujący tradycją do pochodów odbywających się w średniowieczu z tej okazji, odbywa się festyn organizowane są koncerty i je się rogale świętomarcińskie.

Bohaterem dzisiejszego odcinka jest Rogalowe Muzeum Poznania, które opowiada historię Poznania interaktywnie – poprzez doświadczenia – gwarę i przygotowanie właśnie rogali świętomarcińskich.

Produkty lokalne i w ogóle, kulinaria to ważna część kultury i historii , składowa tożsamości danego miejsca – kraju, regionu, miasta. Wokół jedzenia, konkretnych produktów dzieje się historia rodzin, i społeczności. W moim rodzinnym Toruniu to oczywiście pierniki, a  historia fabryki Kopernik to ważna część historii miasta. W Poznaniu od ponad 150 lat to rogale świętomarcińskie.

 

Od 2008 rogale chronione są Certyfikatem Produktu Regionalnego Unii Europejskiej. Rogale mogą powstawać tylko w Wielkopolsce i to tylko według określonej receprtury. Jeśli tak nie jest rogali nie można nazywać marcińskimi. Sprawa jest prosta.

Ten certyfikowany rogal ma ściśle określony skład i ciasta i nadzienia. Ściśle określone są też proporcje: mieć 60 % ciasta, 30% masy makowej, 8% pomady i 2% posypki.

Od kilku lat toczy się żywa dyskusja o składzie rogali, największe kontrowersje budzi margaryna (dodawanej zarówno do ciasta jak i do masy), a zaraz po niej masa jajeczna. Wiele piekarni i cukierni właśnie ze względu na ten mało szlachetny skład z margaryną grającą pierwsze skrzypce z premedytacją nie chce piec rogali świętomarcińskich. Zastępują margarynę masłem, zmieniają składniki pojawiają się prażone migdały, rodzynki nasączone amaretto i inne kreatywne dodatki.

 

Jaka jest historia rogala?

A to zależy czy wolimy legendy czy fakty. Legend jest kilka.

Dwie z nich wyjaśniają skąd pochodzi kształt rogala. Jedna wywodzi go od podkowy konia św. Marcina, którą zgubił pod miastem, a która została odnaleziona przez piekarzy. Druga nawiązuje do konkretnych wydarzeń z historii , zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem nad Turkami. Król miał przywieźć ze sobą mnóstwo zdobytych pod Wiedniem chorągwi z tureckim półksiężycem, a piekarze mieli się zainspirować tym kształtem.

Ta najczęściej opowiadana legenda to historia Józefa Melzera. Melzer pracował w jednej z poznańskich cukierni. W pewną listopadową niedzielę 1891 roku poszedł jak zwykle na mszę do kościoła św. Marcina. Bardzo lubił ten kościół z kilku powodów, m.in. ze względu na patrona św. Marcina, który był patronem piekarzy, lubił też proboszcza i jego kazania. W tą niedzielę ksiądz opowiadał o miłosierdziu, o tym jak można pomagać potrzebującym, biedniejszym, słabszym. Kazanie bardzo poruszyło Melzera, myślał o nim bardzo długo. Myślał o tym co on może zrobić żeby pomóc. Zbliżało się święto św. Marcina. Melzer uznał, że to idealny moment na działanie. Poszedł do właściciela piekarni, w której pracował i opowiedział mu o kazaniu i o tym, że chciałby upiec rogale i wręczyć je potrzebującym. Właściciel się zgodził i podobno tak została zapoczątkowana tradycja wypieku rogali świętomarcińskich.

A jeśli chodzi o fakty, to najstarsza odnaleziona wzmianka o rogalach przygotowywanych na Dzień św. Marcina pojawiła się w Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego 10 listopada 1852 roku. To reklama, a właściwie zapowiedź, że w cukierni na ulicy Wrocławskiej Antoniego Pfitznera będzie można kupić nadziewane rogale w różnych cenach. Pierwszy raz nazwę rogal marciński użyto kilka lat później w 1860 roku.

A jaka jest historia muzeum?

Ta historia zaczyna się na Starym Rynku w Poznaniu. Jak opowiadają założyciele muzeum Szymon Walter i Tomasz Wawrzyniak spotkali się któregoś wieczoru, posiedzieć, pogadać. Szymon, jak sam o sobie mówi „echt Poznaniak”, z poznańskich Bambrów, powiedział Tomaszowi o swoim pomyśle na muzeum.

Pomysł się spodobał, panowie mieli dobre przeczucia, postanowili działać, zabrali się do pracy, zebrali źródła historyczne, konsultowali się m.in. z dr Anną Przywecką-Grześkowiak ekspertką w dziedzinie historii rogali świętomarcińskich z Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego w Szreniawie. Zawiązali współpracę z piekarnią- cukiernią „Fawor „, lokalną, poznańską firmą z ponad 100-letnią tradycją wypiekania pieczywa i słodkości w tym rogali świętomarcińskich.

Wiosną 2014 muzeum było otwarte. I tak zaczęła się jego historia. Przez 6 lat przewinęło się przez muzeum mnóstwo turystów z Polski i zagranicy. Okazało się, że rogal świętomarcińśki to świetny pretekst do rozmowy o historii Poznania, tradycji i w ogóle o „poznańskości”.

Takim opowieściom sprzyja lokalizacja. Muzeum mieści przy samym Rynku, wejście co prawda jest od ulicy Klasztornej, ale sala, w której odbywają się warsztaty jest częścią kamienicy pod numerem 41.  Pomieszczenie ma ponad 500 lat, jest jednym z najlepiej zachowanych w Poznaniu. Kamienica niemal nieuszkodzona przetrwała II wojnę światowa. Inne kamienice na rynku nie miały tyle szczęścia.

Najstarszą częścią kamienicy jest piwnica, tam zachowało się gotyckie sklepienie, na parterze oglądać można renesansowe sklepienie kolebkowe z lunetami datowany na XVI wiek, a na pierwszym piętrze w jednej z izb od podwórza modrzewiowy, renesansowy strop, w dodatku polichromowany!

Przez wiele stuleci mieściła się w kamienicy Apteka pod Białym Orłem, tak bywa nazywana cała kamienica. Właścicielami i mieszkańcami kamienicy na przestrzeni lat byli działacze społeczni, naukowcy, wybitni swoich czasów. Trudno się dziwić to bardzo prestiżowy adres. I idealna lokalizacja dla muzeum, w samym sercu miasta. Zza okien widać bruk rynku, pręgierz, domki budnicze, ratusz i trykające się koziołki. Nie może być już bardziej poznańsko. Można jeszcze oglądać ten widok zagryzając rogala. I dzięki Rogalowemu Muzeum jest to możliwe.