23 grudnia 2020

Ferdynand Ruszczyc, Bajka zimowa

W tym odcinku pozwalamy by oczarowała nas Bajka zimowa - obraz jednego z najwybitniejszych artystów Młodej Polski, Ferdynanda Ruszczyca. Praca powstała w 1904 roku i umiejętnie łączy w sobie cechy secesji i symbolizmu. Obraz obecnie znajduje się w kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie.

Bohaterem tego odcinka jest mój ulubiony zimowy obraz – „Bajka zimowa” Ferdynanda Ruszczyca z 1904 roku z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie. Ulubionym jest od niedawna. Bardzo długo na pierwszym niezagrożonym miejscu był Julian Fałat ze swoim Pejzażem zimowym z rzeką i ptakiem z Muzeum Narodowego w Warszawie. Jednym z całej serii podobnych pejzaży. Za każdym razem jestem zaskoczona tym ile jest tam odcieni niebieskiego.

To nie jest tak, że Fałat całkowicie poszedł w odstawkę, po prostu odsunął się lekko w cień. Wciąż urzeka, to doskonały pejzaż pełen harmonii, spokoju. Ten krajobraz ma jeszcze w sobie coś, co nazwałabym rześkością. No, piękna jest ta zima Fałata, ale ja w tym roku chciałabym zimę Ruszczyca, która jest bardziej zagadkowa, baśniowa…

Tak pamiętam zimę z dzieciństwa. Było coś magicznego w tym jak śnieg otulał budynki i drzewa. Drzewa w wielkich czapach śnieżnych i gałęzie, które uginały się pod ciężarem mokrego śniegu. Dawno nie było już takiej zimy.

Ferdynad Ruszczyc, "Bajka zimowa", 1904 r., źródło: MNK

Ruszczyc malując ten zimowy widok nie trzymał się kurczowo rzeczywistości. Zresztą tytuł: „Bajka zimowa” – nie las zimą, nie zimowa aleja. Z założenia, od początku miało być bajkowo. Potwierdza to też sam malarz, w swoim pamiętniku, który prowadził bardzo skrupulatnie.

„Zacząłem Bajkę zimową, Tęgi mróz. Młode drzewko w alei oblepione dziwnie szronem.”
Ferdynad Ruszczyc

Z tej krótkiej notatki dowiadujemy się skąd pomysł na obraz – ze spaceru. Takie proste! Na początku 1904 roku, w którym „Bajka zimowa” zaczęła nabierać kształtów Ferdynand był w swoim rodzinnym domu, w Bohdanowie. To niewielka wieś, mniej więcej w połowie drogi między Wilnem i Mińskiem, obecnie na Białorusi.

Ferdynand urodził się w Bohdanowie i umarł w Bohdanowie. Chętnie wracał tu z każdej podróży, czy to z wyjazdu na studia do Petersburga, z wyjazdów studyjnych – malarskich po Europie, czy wreszcie z pracy w Warszawie (gdzie był profesorem w Szkole Sztuk Pięknych), Krakowa (tu objął katedrę pejzażu na ASP po Janie Stanisławskim), wreszcie z Wilna (w Wilnie robił dosłownie wszystko co przychodzi do głowy kiedy myśli się o działalności kulturalnej – projektował scenografię, plakaty,  ilustrował książki, gazety, organizował wystawy). I zawsze wracał do Bohdanowa.

Bohdanów był dla niego bardzo ważny, był domem – portem. A w przypadku Ruszczyca to odniesienie marynistyczne jest jak najbardziej na miejscu, bo miał słabość do morza. Najczęściej inspiracją było dla niego najbliższe otoczenie.

„Piękno jest wszędzie, gnieździ się w najbliższym i najprostszym, trzeba je tylko dostrzec. Fragmenty, które każdy może odnaleźć, bo nie są zmienione ani upiększone, proste a tak wyszukane, jak motyw japoński.”
Ferdynand Ruszczyc

Ten motyw japoński, w ogóle sztuka japońska, to coś co mocno fascynuje artystów w tym czasie w Europie. Nawiązania i echa sztuki japońskiej można odnaleźć we wszystkich europejskich modernizmach, także w Młodej Polsce. Ruszczyc uważany jest za jednego z najwybitniejszych malarzy młodopolskich, a to bardzo silna grupa, same topowe nazwiska: Malczewski, Mehoffer, Wyczółkowski, Wyspiański – żeby wymienić kilku.

Wracam do pamiętnika. Czytając różne wpisy Ruszczyca, myślę sobie, że był perfekcjonistą. Miesiącami potrafił zmieniać kompozycję, fragmenty obrazu, przemalowywać szczegóły. Szukał idealnej formy dla wyobrażenia, które miał w głowie. Czasem go to chyba męczyło. To trudna cecha perfekcjonizm. Może być całkowicie blokująca – kompletnie zahamować działanie, zamrozić. Nie wiem czy Ruszczyc tak się czuł, mogę tylko przypuszczać.

Dużą pomocą była dla niego mama Alwina (niespotykane imię, bo matka Ferdynanda była Dunką). Między wierszami jego notatek można wyczytać jak ważne było dla niego to wsparcie. Pisał, że z jej uwag czerpie wskazówki i  w ogóle chęć do pracy. Rodzice od samego początku wspierali artystyczną drogę syna. Kiedy po dwóch latach studiów prawniczych w Petersburgu stwierdził, że to nie to i że chce się uczyć malarstwa nie sprzeciwiali się, zrozumieli i poparli jego decyzję.

Ferdynad Ruszczyc, "Stary dom" i 'Ziemia", źródło: MNW

„Bajka zimowa”, podobnie jak inne prace Ruszczyca, nie powstała od razu. Kilka miesięcy po tym jak Ruszczyc zaczął nad nią pracować napisał:

„Obraz nareszcie się nieco posunął. Nabrał więcej jakiejś bajki zimowej, chcę żeby przypominał fantastyczne kwiaty i arabeski, jakie w mróz w oknach widać.”
Ferdynand Ruszczyc

I tak jest, gałęzie drzew są mocno wystylizowane, układają się we wzory, roślinne ornamenty. Tą dekoracyjnością, i tymi wijącymi się gałązkami wpisuje się „Bajka zimowa” w gusta epoki. Mamy 1904 rok, secesja w pełnym rozkwicie, za chwilę już w przekwicie właściwie.

Secesja uwielbia płynne linie, motywy roślinne, subtelną kolorystykę. To wszystko jest w „Bajce zimowej” i jest też ten wcześniej wspomniany „motyw japoński”, sztuka secesyjna często sięgała w tamtą stronę.  Nie wiem czy Ruszczyc życzył by sobie by nazywać jego obraz secesyjnym, może wolałby żebym tą moją interpretację przesunęła bardziej w stronę symbolizmu.

To jest taki nurt, chyba najbardziej widoczny w jego twórczości,  m.in. w tej chyba najbardziej znanej pracy w „Ziemii”, ikonicznej, w której pokazuje pracę na roli. Zwykłą codzienność, temat pospolity, ale mówi w niej o  czymś innym.  O sile żywiołów, o tym jaki mały w ich obliczu jest człowiek, czyli uniwersalną prawdę. Czy jest tak w „Bajce zimowej”? Nie wiem. Ja widzę ją jak ilustrację do „Królowej Śniegu”, wygrywa zdecydowanie ta baśniowość i magię.