9 grudnia 2020

Czy tu straszy? – Muzeum Zamek Górków w Szamotułach

W tym odcinku przekonamy się jak to jest być przepiękną, dobrze urodzoną dziedziczką fortuny w XVI wieku i jak to się skończyło dla Halszki Ostrogskiej. Odwiedzimy jedną z najważniejszych rezydencji magnackich w Wielkopolsce, w której obecnie mieści się Muzeum Zamek Górków w Szamotułach.

Historia rodziny Górków w zamku w Szamotułach zaczyna się od Piotra z Szamotuł, który najprawdopodobniej ten zamek zbudował, potem przejął go wraz z całymi dobrami, jego syn Andrzej – to był ktoś. Miał zamki w kilku miejscowościach, rezydencje w Gnieźnie i pałac w Poznaniu – Pałac Górków.

Teraz na scenę historycznych wydarzeń wkracza Łukasz Górka, który poślubia córkę Andrzeja, Katarzynę a wraz z nią przejmuję całkiem potężny majątek, w tym siedzibę rodu w Szamotułach. Mamy początek XVI wieku. Zaczyna się dziać. Łukasz Górka lubił pieniądze, lubił je wydawać, lubił być bogaty i całkiem dobrze mu to wychodziło. Znacznie rozbudował zamek w Szamotułach, wyposażał wnętrza, zatrudnił architekta, te prace kontynuował potem jego syn Andrzej i potem wnuk, też Łukasz.

Łukasz III Górka według rysunku Jana Matejki

Łukasz III Górka był postacią kontrowersyjną, delikatnie mówiąc. Górka trochę w życiu poszalał, miał do tego środki i pozycję. Mieszał religię z polityką, a to mieszanka wybuchowa. W pewnym momencie otwarcie i aktywnie popierał reformację. Podobno, przekazując budynki katolickich kościołów luteranom część wyposażenia zgarniał dla siebie, bo kto mu zabroni? Czuł się mocny i bezkarny. Inne historie mówią, o tym, że kazał przetopić przejęte krzyże i kielichy na obroże dla swoich psów. Nie mam nic przeciwko wydawaniu dużych pieniędzy na psy, ale może niekoniecznie kradzionych.

16 lutego 1559 Łukasz Górka poślubił Elżbietę Ostrogską. Ten związek, który trudno w ogóle nazwać związkiem, nawet w XVI-wiecznych kategoriach, był przede wszystkim układem politycznym. Zawartym ze zmanipulowaną dziewczyną wbrew woli jej matki, ale za to za przyzwoleniem, a właściwie mocną sugestią króla Zygmunta Augusta. Żadnego związku nie było, jak mówi legenda dziewczyna została zamknięta na 14 lat w baszcie. Brzmi jak w strasznej baśni…

No więc dawno, dawno temu… a konkretnie w 1539 roku Krakowie, na dworze króla Zygmunta Starego odbył się ślub pary jak z bajki. Państwo młodzi byli atrakcyjni, zakochani i bogaci. Ona: Beata – dama dworu królowej Bony,  niewkluczone, też że nieślubna córka króla Zygmunta, oficjalnie  córka podskarbiego Kościeleckiego, podobno przepiękna. On: Eljasz, Ilja – wpływowy, jeden z najbogatszych na Wołyniu, a może nawet i w całym królestwie.

Ślub też był jak z bajki, był nawet turniej rycerski. Tylko ciąg dalszy nie był jak z bajki. Bo Eljasz zmarł po kilku miesiącach małżeństwa. Beata była wtedy w ciąży. Elżbieta, zwana Halszką urodziła się jako pogrobowiec. Ilja cały swój majątek zapisał żonie i córce. I tu zaczynają się problemy. Bo to był ogromny majątek i wielu miało na niego ochotę. Wystarczyło tylko poślubić Beatę, a jeszcze lepiej Halszkę i majątek jest twój. Bułka z masłem.

Otóż nie. Ilja przewidział co może się dziać po jego śmierci i ustanowił kilku opiekunów nad żoną i córką, w tym swojego brata Wasyla, który został na równi z matką prawnym opiekunem dziewczynki oraz króla.

Halszka rosła i na swoje nieszczęście stawała się coraz ładniejsza, a kolejka do jej ręki coraz dłuższa. Zarówno matka jak i stryj manipulowali całą sytuacji wokół małżeństwa Halszki tak by zyskali jak najwięcej. Niby w jednej drużynie, ale każde z nich grało na siebie. Beata starała się ze wszystkich sił opóźnić małżeństwo, przywiązała do siebie Halszkę, zmanipulowała, uniezależniła od siebie. Zdanie Beaty było zdaniem Halszki.

W pewnym momencie Wasyl znalazł odpowiedniego kandydata, Dymitra Sanguszkę, któremu podobno nie chodziło tylko o pieniądze. Beata się sprzeciwiła. Powiedziała, że o żadnym ślubie nie ma mowy. No tak, tylko Beata była kobietą w XVI wieku. Była odważna, ale w tym wypadku niezbyt skuteczna. Wasyl wraz z Sanguszką przyjechali do Ostroga, zajęli zamek, Beatę zamknęli chwilowo w lochu i przeprowadzili ceremonię ślubną. Podobno za Halszkę odpowiedzi podczas ślubu udzielał Wasyl. Trudno powiedzieć czy był to wyraz sprzeciwu,  szok, strach czy rozpacz. Czy wszystko razem.

I Halszka została żoną. I teraz dopiero zaczyna się dziać to materiał na niezły film akcji. Beata pisze skargę na Wasyla i Dymitra do króla. Zygmunt August poczuł się pominięty, wszystko wydarzyło się za jego plecami. Wezwał Wasyla i Dymitra przed sąd. Ani Wasyl ani Dymitr na sądzie się nie stawili. To dopiero zdenerwowało króla. Za Wasylem wstawił się Ferdynad I Habsburg i Wasyl się gładko wywinął, ale Sanguszka miał spory problem,  skazano go na karę śmierci, konfiskatę majątku, nakazano mu też zwrot Halszki matce. Nie miał właściwie wyboru, uciekł z Halszką do Czech. W pościg udały się dwie grupy. Jedna nazwijmy ją królewska : Marcina Zborowskiego, który jak się słusznie spodziewacie miał w tym swój interes, bo chciał Halszkę wydać za jednego ze swoich synów i druga Beaty, w tej grupie byli Łukasz i Andrzej Górka.

Pierwszy Dymitra i Halszkę wytropił Zborowski. Nie żeby Sanguszka się specjalnie ukrywał, skoro urządził w zajeździe pod Pragą zabawę weselną. Zborowski napadł Sanguszkę, który niczego się nie spodziewał. Mocno go pobił, uwięził i przewiózł do Jaromierza, gdzie po dotkliwych torturach zamordował. To nie spodobało się nie tylko okolicznym mieszkańcom, ale też Habsburgom, którym podlegały tamte okolice. Żeby Zborowski mógł bezpiecznie wrócić do domu musiał interweniować Zygmunt August.

Co z Halszką? Halszkę do Polski odeskortowali Górkowie, którzy też czaili się na jej majątek. Halszka znowu była do wzięcia. Król rozważył wszystkie za i przeciw. Syn Zborowskiego może i był dobrym pomysłem, ale Zborowscy za szybko rośli w siłę, poza tym byli agresywni, bezkompromisowi, niebezpieczni. Król zdecydował się zatem na Łukasza III Górkę.

Ale tutaj powtórka z rozrywki, Beata wyszukała odpowiedni przepis, powołała się na niego i otwarcie zaprotestowała. Królowi skończyła się cierpliwość. Ślub się odbył, ale Beata nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Łukasz musiał pilnie wyjechać, a Beata skorzystała z okazji i zabrała Halszkę do Lwowa. Małżeństwo pozostało nieskonsumowane. I to już była dla Zygmunta Augusta potwarz. Łukasz Górka musiał jechać po Halszkę do Lwowa. Oblegał klasztor, w którym się ukrywała. Beata miała jeszcze w rękawie asa – księcia słuckiego. Zaaranżowała ślub i dopilnowała by na ceremonii się nie skończyło.

Górka nie dawał za wygraną. Odciął dopływ wody do klasztoru i nie było wyjścia, trzeba było otworzyć bramę. Beata wydała Halszce Górce myśląc, że ten wiezie ją na proces do króla. Król tymczasem unieważnił nowe małżeństwo Halszki i dziewczyna jako prawowita żona Łukasza III Górki pojechała do Szamotuł.

Alexander Duncker, Zamek Górków, II poł. XIX w.

Jakiś czas trwały jeszcze negocjacje pomiędzy Górką i Beatą, ale ostatecznie Halszka musiała zostać w swoim nowym domu. Przez kilkanaście lat mieszkała w zamku. Legenda mówi, że była tam więziona. Baszta, w której mieszkała była połączona z kolegiatą tunelem, tak żeby nie musiała wychodzić. Można przypuszczać, że nie była szczęśliwa. O swoich losach pisała w ten sposób:

"Opuszczoną zostałam od wszystkich krewnych i biskich i powinnych moich, którzy nie tylko nie dawali mi ratunku ani pomocy w tych wszystkich niefortunnych przypadkach moich, jak gdyby wzgardziwszy mną, wszyscy mnie zaniechali, opuścili wówczas zapomnieli prawie."
Halszka

Łukasz Górka umarł w 1573 roku. Kiedy jego bracia siłą starali się wedrzeć z ciałem Łukaszem w trumnie do poznańskiej (katolickiej) katedry by pochować go w rodzinnym grobowcu (co ostatecznie się nie udało) to Halszka pakowała swoje rzeczy i w pośpiechu, i przypuszczam z dużą ulgą wyjeżdżała z Szamotuł. Jechała do swojego stryja Wasyla, do Dubna (dzisiaj Ukraina).

A  tak w ogóle, to znacie Halszkę, nawet jeśli myślicie, że słyszycie o niej teraz pierwszy raz. Znacie Halszkę jeśli widzieliście obraz Matejki „Kazanie Skargi” a to jeden z najczęściej reprodukowanych obrazów historycznych. Jest prawie w każdym podręczniku. I jest na nim Halszka, w ciemnoniebieskiej sukni i białej kryzie, siedzi zasmucona obok królowej Anny Jagiellonki. Prawą dłonią zasłania oczy. Halszki co prawda nie powinno tu być, bo już nie żyła od kilka lat, ale kto by tam poprawiał mistrza Matejkę.

Jan Matejko, "Kazanie Skragi", 1864 r., kolekcja Zamku Królewskiego w Warszawie

Wróćmy do Szamotuł, Halszka wyjeżdża, potomka nie ma, co z zamkiem? Zamek i tereny wokół niego przejęli spadkobiercy Łukasza Górki, Gostyńscy, a potem kolejne rody magnackie, budynki przechodziły przebudowy zgodnie ze zmieniającymi gustami w danym czasie.

W połowie XIX wieku rezydencję kupił Ernest von Sachsen – Coburg – Gotha, i pozostawała własnością rodziny do 1918 roku. Jej wygląd z tego czasu uwieczniony został na litografii Aleksandra Dunckera, której fragment jest na okładce tego odcinka. Czemu wspominam o rodzie von Sachsen – Coburg – Gotha? Dlatego, że z tego rodu wywodzi się Elżbieta II. Jej praprababka, królowa Wiktora, wyszła za mąż za Alberta von Sachsen – Coburg – Gotha, to dopiero jej dziadek Elżbiety II, Jerzy V, zmienił nazwisko na Windsor. Także rodzina angielskiej królowej przez ponad 50 lat była właścicielami Szamotuł!

W okresie międzywojennym terenami zarządzał Skarb Państwa, podczas II wojny światowej była tu niemiecka administracja. Po wojnie powoli rozpoczęły się starania o to by zorganizować tu muzeum.

Początkowo muzeum mieściło się w późnogotyckiej baszcie i było muzeum regionalnym. W połowie lat 70. rozpoczął się gruntowny remont i adaptacja pomieszczeń na cele wystawiennicze. Na początku lat 90. muzeum zyskało nazwę pod którą je znamy. Powoli rosła kolekcja i dziś możemy oglądać zrekonstruowane wnętrza siedziby magnackiej. Muzeum posiada też duży zbiór ikon oraz ciekawą kolekcję prac Maxa Rabesa. urodzonego w Szamotułach, profesora Akademii Berlińskiej. W baszcie prześledzić można historię Szamotuł i regionu, a także zobaczyć jak żyła tu Halszka. Żyła, albo może wciąż żyje… albo no właśnie nie żyje, ale przebywa…